Magdalena
Grzebałkowska
„1945 wojna i pokój”
Biblioteka
Gazety Wyborczej Warszawa 2015
Każdego dnia
na całym świecie dzieją się rzeczy, które gotują ludzie ludziom. Oglądamy
telewizyjne informacje i czasem mam żal do siebie, że pomiędzy kolacją,
prasowaniem i innymi codziennymi zajęciami oglądam ludzkie tragedie. A kiedy
mnie dosięga „coś trudnego” mam wrażenie, że świat się kończy. Człowiek –
skomplikowana istota, która mając wolną wolę i otwartą głowę postępuje
irracjonalnie i jakże nielogicznie.
W moim rodzinnym domu bardzo mało
mówiło się o wojnie. Kilka wspomnień dziadków, wujka. Nikt w czasie wojny nie
był więźniem obozu, nikt nie zginął. Wiem, że „ruscy” ukradli pradziadkowi
konie, które kochał. Wiem, że sporo rodziny mam w Rosji, gdyż po wojnie nie
wrócili do Polski. Czy z powodu zawartych małżeństw, czy poglądów politycznych,
nie wiem. Mam rodzinę w Gorzowie Wielkopolskim na „ziemiach odzyskanych”. Wygląda
na to, że moja rodzina przeżyła wojnę w miarę spokojnie, bez tragedii, które
odbiłyby się na psychice kilku następnych pokoleń.
Opowieści po które sięga Magdalena
Grzebałkowska w swej reporterskiej powieści mocno mną potrząsnęły. Zaczęłam
rozmawiać na tematy wojenne i powojenne z przyjaciółmi, sąsiadami, rodziną, do
której mam zaufanie i wiem, że nie będą wyolbrzymiać, naddawać opowieściom
większego tragizmu.
Wyjątkowość tej powieści, w moim
odczuciu, polega na tym, że autorka zadała sobie trud rozmowy ze zwykłymi
ludźmi. Doskonale złożyła to w całość ukazując Polskę powojenną, roku 1945,
pohańbioną, zniszczoną i niezwykle pogubioną. Ukazała różne jej miejsca, Prusy
Wschodnie, Warszawa, Śląsk, Wrocław, Sanok i ich okoliczne wsie. Ogłoszenia
gazetowe, którymi dzieli kolejne części ukazują tragizm i zwykłą codzienność
ludzi, którym przyszło wtedy żyć.
Przeczytałam
tę powieść wypożyczoną z biblioteki, ale po jej skończeniu natychmiast kupiłam
egzemplarz, który musi stać w moim domu. Marzę by sięgnęły po niego kiedyś moje
córki, może wnuki. Dlaczego? Bo tych historii nie wolno zapomnieć, nie można
sprowadzać wiedzy o wojnie do 1 września 1939 roku, trzeba czytać i kształtować
swoje poglądy w oparciu o losy zwykłych ludzi, którzy musieli zmierzyć się z
rzeczywistością, której nie chcieli. Większość narodu, chciała po prostu
Normalnego życia, w zdrowiu, spokoju, z dziećmi i rodziną, a świat zaoferował
im wydarzenia, które trudne zrozumieć. Jednego dnia do wsi przychodzili Niemcy
drugiego Rosjanie. Jednego dnia Żyd był najbliższym sąsiadem, znajomym od
dziecka, drugiego największym wrogiem.
Bardzo
trudne czasy.
Choć
analizując codzienność, wydarzenia dziejące się w Polsce i na świecie, to
wszystko człowiek, człowiekowi. W imię idei, poglądów, odczuć, wychowania.
LUDZIE!

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz