sobota, 30 stycznia 2016

Spektakl teatralny
Eric Chappell
"Złodziej"
reżyseria: Cezary Żak





Dzisiejsze popołudnie spędziłam w Nowohuckim Centrum Kultury, gdzie gościł spektakl Erica Chappella „Złodziej” w reżyserii Cezarego Żaka. Bilet kupiłam w ostatniej chwili, dwa miesiące temu, przez internet na kupbilecik. Martwiłam się, że nie zostanę wpuszczona, gdyż nie wydrukowałam sobie biletu, ale okazało się, (mój mąż mnie do tego przekonywał wcześniej), że wystarczyło pokazać wyświetlony na telefonie plik pdf. Ale do rzeczy…
Plejada znanych aktorów: Cezary Żak, reżyser i odtwórca roli tytułowej, Izabela Kuna w roli Barbary, Renata Dancewicz jako Jenny, Rafał Królikowski – Trevor, Jacek Braciak – John. Na plakacie i w pierwszej obsadzie rolę Johna grał Leszek Lichota.
„Złodziej” to komedia kryminalna.
Po uroczystej rocznicy ślubu, do domu wracają dwa zaprzyjaźnione małżeństwa. Szok! Dom jest splądrowany, okradziony. Ale to dopiero początek kłopotów, gdyż złodziej jest nadal w domu i do tego okazuje się, że jest doskonałym psychologiem, człowiekiem bystrym, świetnie wykorzystującym informacje jakie posiadł w czasie kradzieży. Manipuluje pokrzywdzonymi, skłóca ich, chwilami miałam wrażenie, że bawi się nimi wykorzystując wszystkie ich słabości.
To spektakl do śmiechu, ale i do głębokiej refleksji nad kłamstwami jakie nosimy w sobie.
Zachwyciłam się grą aktorską Izabeli Kuny. Doskonale odtworzyła postać Barbary, uwiarygodniając ją i w moim odczuciu nadając jej najprawdziwsze cechy kobiece. Dzięki niej ta postać mnie bawiła, ale i wywoływała uczucia głębokiego współczucia. Niezastąpiony był również Cezary Żak, ale myślę, że jest tak wybitnym aktorem, iż zawsze doskonale wchodzi w postać, szczególnie komediową.
Żałuję jedynie, że siedziałam dość daleko od sceny i nie miałam możliwości odbioru gry twarzą, mimiką, a nawet gestem, mogłam jedynie wsłuchiwać się w dialogi.
Polecam każdemu, kto lubi lekki, relaksujący teatr. A dzięki Agencji Artystycznej Certus, można ten spektakl zobaczyć w wielu miastach Polski i nie tylko.


Najbliższe pokazy: 22.02 – Bydgoszcz, 27.02 – Chicago, 28.02 – New Jersey, 14 i 15.03 – Opole, 2.04 – Chełm, 21.04 – Bolesławiec, 22.04 – Głogów, 23.04 – Bełchatów, 24.04 – Elbląg, 20.05 – Poznań, 9.10 - Kielce 

środa, 27 stycznia 2016

Michael Punke
"Zjawa"
wyd. Sonia Draga Katowice 2016
wyd. II (filmowe)

Do przeczytania tej podróżniczej opowieści skłoniła mnie premiera filmu, o tym samym tytule co powieść,  z Leonardem DiCaprio, jednym z moich ulubionych aktorów. W zapowiedziach filmowych „Zjawa” określona jest jako western. Jestem bardzo ciekawa sposobu filmowej realizacji, bo książkę odebrałam jako powieść podróżniczą.
Hugh Glass mężczyzna w sile wieku, traper, podróżnik, człowiek niezależny, samotnik podczas wyprawy handlowej zostaje napadnięty przez niedźwiedzia grizzly. Cudem unika śmierci, jest pokiereszowany, ślady niedźwiedzich pazurów ma wszędzie. Podobno specjaliści od efektów specjalnych i charakteryzacji potrzebowali kilku godzin by przygotować Leonarda DiCaprio do filmu. Szef wyprawy wyznaczył dwóch ludzi, by pozostali z umierającym Glassem, zaopiekowali się nim przez jakiś czas, a później go pochowali. Jim Bridger i John Fitzgerald czym innym kierują się zostając z Glassem, pierwszy to młody mężczyzna, słabo doświadczony, ale ambitny, uczciwy. Drugi to hazardzista, złodziej, kombinator, najemnik, który w pozostaniu z Glassem widział szansę na zarobienie łatwych pieniędzy.
Powieść rozpoczyna się od momentu porzucenia ciężko rannego, niemal rozszarpanego przez grizzly mężczyznę.
Glass jest człowiekiem silnym, upartym, który ma już wiele traperskich doświadczeń. Siły powracają powoli, rany z wielkim trudem, ale zaczynają się goić, a on wykorzystując swoje wcześniejsze doświadczenia w świecie piratów, a później Indian, powraca do żywych. Wypełnia go gniew, męska chęć zemsty, w szczególności za to, że Bridger i Fitzgerald odważyli się ograbić go ze wszystkiego i porzucić bez szans na przeżycie w dziczy.
Glass potrafi przetrwać nawet w zimie, ma wielkie umiejętności polowania na zwierzęta, potrafi się kamuflować, zna zwyczaje Indian, doskonale rozróżnia poszczególne plemiona i wie jaki jest ich stosunek do białego człowieka.
Ta powieść spodoba się czytelnikom, którzy kiedyś zachwycali się Karolem Mayem i historiami o Indianach. To książka podróżnicza, pełna opisów surowej przyrody. To kąsek dla survivalowców, którzy odnajdą w niej opisy sposobów na radzenie sobie w trudnych warunkach.
Glass jest postacią prawdziwą, autor zbeletryzował tylko niektóre fragmenty powieści. Początek XIX wieku to okres wielkiego rozwoju handlu między Indianami, a białym człowiekiem, ale to czas kiedy nie panowały jeszcze żadne cywilizowane zasady współpracy. Śmierć, przemoc, kradzieże, a wszystko w pięknej scenerii amerykańskiej dziczy.
Na film w reżyserii Alejandra Gonzaleza Inarritu czekam z niecierpliwością i spodziewam się po nim pięknych zdjęć, plenerów, cudownej dzikiej przyrody. Mam nadzieję, że nie będzie przegadany, ale wypełniony w większości samotną wędrówką człowieka. Liczę, że Leonardo DiCaprio idealnie wcielił się w postać twardego, niezniszczalnego, silnego Glassa, oślepionego chęcią zemsty głównego bohatera, zjawy. 

czwartek, 21 stycznia 2016

Teatr Stu Kraków



„Firma dziękuje” Lutz Hübner
Reżyser: Marek Gierszał
Muzyka: Marcel Borowiec


OBSADA:

  Adam Krusenstern: Rafał Dziwisz

  Sandor Mayer: Otar Saralidze

  John Hansen: Mariusz Zaniewski

  Ella Goldmann: Dorota Segda

 Mayumi Selo: Angelika Kurowska


Dzisiejszy wieczór spędziłam w teatrze Stu na sztuce Lutza Hubnera „Firma dziękuje”.
Spektakl porusza tematykę zmian społecznych na gruncie stosunku do pracy, wieloletniego wiązania się z jedną firmą, poświęcenia jakiego może dopuścić się człowiek, by nie stracić źródła zarobku. Sztuka przedstawia dwa światy, pokolenia ludzi, którzy wierzą, że oddanie i poświęcenie wielu lat życia dla pracy ma sens oraz młodej filozofii w korporacjach, firmach nastawionych na szybki, bezwarunkowy sukces.
Pierwszy akt trochę mnie nużył, nie mogłam do końca wczuć się w postacie bohaterów, nie rozumiałam zasad i reguł panujących w firmie, ale drugi był mistrzostwem tekstów i gry aktorskiej.
Duże wrażenie zrobił na mnie młody aktor Otar Saralidze, doskonale obsadzony w roli. Jego mowa ciała, spojrzenie świetnie oddawały funkcję społeczną jaka została mu przypisana.
Sztuka porusza aktualne problemy międzypokoleniowego stosunku do pracy. Pokazuje różnice w młodości, która nie odpowiada, za utrzymanie rodziny,  za zobowiązania finansowe i może nonszalancko ryzykować, a podejście człowieka w średnim wieku, który musi być odpowiedzialny, przynieść pieniądze do domu, bez względu na koszty. No właśnie i tu jest dla mnie najważniejsze pytanie, jakie zadałam sobie po tym spektaklu. Czy zdołam dostrzec, w moim życiu, moment, w którym trzeba odejść z pracy, by nie sprzedać siebie.

Polecam ten spektakl każdemu, kto lubi, nowoczesny teatr, z symboliczną scenografią, która zamyka i ogranicza nasz świat. 

środa, 20 stycznia 2016

Chris Bohjalian
"Zamki na piasku"
Wydawnictwo Sonia Draga 2015




Wydanie polskiego tłumaczenia powieści „Zamki na piasku” Chrisa Bohjaliana nie wywołało większego zainteresowania, mimo, że na okładce książki widnieje informacja – Książka Roku 2012 The Washington Post. Zastanawiam się, czy jest to wynik obojętności Polaków co do historii innych narodów, czy braku wiedzy, a może poprawności politycznej?! Nie wiem.
Ludobójstwo Ormian z 1915 roku jest tłem wydarzeń i historii miłości młodej, bogatej Amerykanki Elizabeth i Armena, Ormianina. Po przeczytaniu, sama nie jestem pewna, czy mocniej przeżywam doświadczenia głównych bohaterów, czy tragizm wydarzeń i konfliktu Ormian i Turków, który zakończył się wymordowaniem półtora miliona Ormian.
Ta powieść na długo zostanie w mojej pamięci. Polecam ją każdemu, kto lubi w literaturze, nie tylko przyjemność czytania, ale również mierzenia się z prawdą o ludzkich losach. A w tej książce ich nie brakuje.
Ryan Martin (imię i nazwisko fikcyjne, naprawdę był to Jesse Benjamin Jackson), konsul amerykański w Aleppo (dzisiaj w północno-zachodniej Syrii), którego dotyka śmierć młodej Ormianki, nauczycielki muzyki z dyplomem Oberlin Collage w Ohio, dziwi się cyt:”Jakim cudem absolwentka konwersatorium w Ohio ląduje w tym upiornym szpitalu na skraju pustyni?”. Odpowiedź jest prosta, choć jakże okrutna. Turcy podczas rzezi Ormian, wymordowali w pierwszej kolejności inteligencję. Czy nie przypomina nam to działań Hitlera?!
Główną bohaterką tej powieści jest Elizabeth, która wraz z ojcem przyjeżdża do Aleppo z pomocną humanitarną dla Ormian. Zakochuje się w Ormianinie, ale ten dość szybko wyjeżdża, by zaciągnąć się do brytyjskiej armii i czynnie walczyć przeciwko Turkom. Elizabeth tęskni, pisze listy, a przede wszystkim wykonuje swoje dobroczynne zadanie, pomaga w szpitalu, karmi chorych, wycieńczonych ludzi, przede wszystkim kobiety i dzieci, którzy są gnani, pędzeni, przez Turków do obozów dla przesiedleńców w Dajr az Zaur, 370 km dalej.
Narracja prowadzona jest w sposób ciepły, pełen uczuć, tęsknoty, łagodny. Autor pokazuje okrucieństwo tych wydarzeń, ale oszczędza czytelnika, wplatając krótkie opisy okrucieństw, i szybko przechodząc do „zwykłej” codzienności bohaterów. Nie zostawia w nas mdłości, poczucia winy, marszczącego się z niedowierzania czoła, ale przeprowadza delikatnie przez krótką historię tamtych czasów.
W tej powieści jeszcze ciekawszy jest fakt, że narrację prowadzi wnuczka Elizabeth, postać nam współczesna, która pisząc kolejną książkę powoli poznaje i odkrywa historię swoich dziadków. Czytelnik dostrzega, że niemal wszystko co odkrywa jest dla niej zaskakujące, gdyż Elizabeth i Armen, nigdy nie opowiadali swojej rodzinie o tym co przeszli na początku swojej znajomości. Laura im głębiej sięga w historię swoich bliskich, tym mocniej czuje się w obowiązku, by ich losy poznać i zrozumieć, a następnie opublikować. Pomagają jej w tym listy i pamiętnik Elibaeth, znajdujące się w ormiańskim muzeum w Watertown. A największą tajemnicą tej historii jest zdjęcie Karine Petrosian, jej babci, na wystawie fotografii z okresu ludobójstwa w Harvard Peabody Museum. Karine? Zapytacie, przecież babcia Laury ma na imię Elizabeth.
„Zamki na piasku” to świetna literatura, bohaterowie z krwi i kości, doskonała narracja, częste retrospekcje, prawdziwe tło historyczne.

I moje pytanie, na które trudno odpowiedzieć, kiedy w Turcji, sprawa mordu na Ormianach przestanie być tematem tabu?!

poniedziałek, 11 stycznia 2016

Teatr "Lekko nie będzie" 

Twórcy

Autor: Jean - Claude Islert

Reżyser i opracowanie muzyczne: Tomasz Sapryk
































OBSADA



Pięćdziesięcioletni, dość atrakcyjny mężczyzna wykładowca, profesor matematyki Eduardo (JAN JANKOWSKI) romansuje z młodziutką studentką Sarah (ZOFIA ZBOROWSKA). Była żona Marion (DOMINIKA OSTAŁOWSKA) prosi byłego męża o przypieczętowanie jej miłości do młodszego partnera. W tym samym czasie ich córka Julie (JULIA ROSNOWSKA), potrzebuje "mety" na chwilowe kłopoty lokalowe wraz ze swym nowym mężczyzną (KACPER KUSZEWSKI). I zaczynają się: komplikacje, gra słów, absurdy sytuacyjne.
Masz zły nastrój?! Chcesz się pośmiać do bólu brzucha?! Nie masz pomysłu na przyjemny wieczór z kimś bliskim?! Gorąco polecam tę komedię!
Świetna gra aktorów, przyjemny, relaksujący spektakl.
Dzisiaj byli gośćmi Krakowa, jeżdżą ze spektaklem po Polsce, a rdzennie grają w Teatrze Kamienica

niedziela, 10 stycznia 2016

Lauren Miller "Aplikacja"

Autor: Lauren Miller
Tytuł: "Aplikacja"
Wydawnictwo: Feeria Young


„Aplikacja” Lauren Miller to powieść dla młodzieży, która wprowadza nas w świat jeszcze większych technologii, niż doświadczamy ich dzisiaj. Jesteśmy zanurzeni w smartfonach, tabletach, portalach społecznościowych, ale główna bohaterka tej opowieści żyje w świecie, gdzie każdy jest posiadaczem aplikacji Lux. Zapewnia ona swoim odbiorcom natychmiastowe informacje – rady, dotyczące wszelkich informacji, jakie decyzje podejmować, w danej chwili, by być szczęśliwym człowiekiem. Dotyczy to nawet porad co zjeść, będąc w restauracji. Żaden użytkownik aplikacji nie poczuje się samotny, odepchnięty, gdyż stale ktoś dokona za niego przeróżnych wyborów.
Aurora główna bohaterka, szesnastolatka, marzy, by dostać się do elitarnej szkoły Thenden. Kiedy w niej jest, powoli jej doskonale ułożony świat, wyidealizowany dzięki aplikacji, jej życie zaczyna powoli się zmienić.  Wchodząc w społeczność szkolną, wpada w wir intryg, które wpływają na każdy jej kolejny krok. Poznaje nowych, innych ludzi: Hershey – współlokatorka, North, chłopak, który jako jedyna jej znana osoba, nie używa Luxa. Aurora zaczyna stawiać sobie pytania. Co tak naprawdę ukrywa szkoła Thenden?! Co spotkało matkę Aurory?! Czy człowiek może obyć się bez urządzenia, które podejmuje za człowieka niemal wszystkie decyzje?!
Powieść jest świetna! Trzyma w napięciu, są szybkie zwroty akcji, dobre tempo. Ciekawych, dobrze wykreowanych bohaterów.
Nowy pomysł na ciekawą fabułę, bez zbędnego ciągnięcia akcji, a temat jakże nam bliski, jak daleko uzależnimy się od kolejnych wynalazków naszego świata.

Polecam ją każdemu, tylko ostrzegam, by zaplanować sobie na nią długi dzień, gdyż doskonale „łyka” się ją na raz.

5/6

środa, 6 stycznia 2016


Anthony Doerr "Światło którego nie widać"
Autor: Anthony Doerr
Tytuł: "Światło, którego nie widać"
Wydawnictwo Czarna Owca Warszawa 2015
Nagroda Pulitzera 2015
Szukając dla siebie dobrej książki, która spełni nasze oczekiwania, da przyjemność wciągnięcia się w „jakąś” historię, czy też, uczty intelektualnej, czytamy krótkie streszczenia, zapowiedzi, opinie. Każdy z nas, co najmniej kilkakrotnie, spotkał na swej czytelniczej drodze książkę o II wojnie światowej, czy której akcja rozgrywa się w tamtym czasie.
Powieść „Światło, którego nie widać” dopełnia ten czas w literaturze, a dokonuje tego w sposób niezwykły. Nie ma tu wartkiej akcji, przynajmniej przez kilkaset stron, nie ma zbyt wielu bohaterów, brak jest także zaskakujących wątków, ale jest czar budowania głębokiej relacji dwójki głównych postaci z czytelnikiem. Marie – Laure, niewidoma francuska i Werner Pfenning, młody niemiec. Ich losy oczywiście się spotkają, ale na krótką chwilę, po to by dobić czytelnika w jego empatii, czy budujących się relacjach z bohaterami.
Narracja, przez większość część powieści płynie spokojnym rytmem, przerywanym krótkimi rozdziałami, traktującymi o głównych bohaterach, naprzemiennie. Prowadzi nas finałowej obrony Saint-Milo, ostatniego niemieckiego bastionu. Są chwilę, kiedy można sobie zadać pytanie, a skąd ta nagroda Pulitzera, i skąd taka ilość czytelników w wielu krajach świata. Odpowiedź tkwi w pięknych, prostych zdaniach, w zwykłym życiu kilku bohaterów, którym przyszło zmagać się z codziennością w najtrudniejszych okolicznościach historii. W człowieczeństwie, sile charakteru Marie-Laure i Wernera jest magia młodości i niema zgoda na dany im przez życie los.
Możemy mieć wrażenie, że o II wojnie wiemy wszystko, ale bohaterowie tej powieści, tak mocno zapadają w pamięć, że po zamknięciu książki trudno o nich zapomnieć. Budzą w czytelniku nowe uczucia, żalu, współczucia, niedowierzania. Ta książka uzmysławia, że tylu, ilu ludzi żyło w tamtym czasie, tyle cierpień, walki o przetrwanie, ludzkich historii.
Polecam tę powieść każdemu, kto lubi opowieści przemyślane, mocno i głęboko wnikające w istotę ludzką.
Polecam każdemu, kto lubi dobrą narrację.
Polecam każdemu, kto chce poznając losy bohaterów, z rozdziału na rozdział, mocniej się z nimi związywać.

piątek, 1 stycznia 2016

ks Jan Kaczkowski "Życie na pełnej petardzie" 


Autorzy: ks. Jan Kaczkowski, Piotr Żyłka
Tytuł: "Życie na pełnej petardzie czyli wiara, polędwica i miłość"
Wydawnictwo WAM 2015

Sięgnęłam po tę książkę, bo wyrażenie onkocelebryta, które wymyślił dla siebie ksiądz Jan Kaczkowski, wydało mi się bardzo zabawne.
Drugi powód to ciekawość jak ksiądz podchodzi do swojej choroby, co czuje, w czym znajduje oparcie, jak radzi sobie ze strachem.
Ten wywiad czyta się tak szybko, jak krótką rozmowę w gazecie. Wciąga.
Polecam ją każdemu, kto choruje i szuka ukojenia.
Polecam każdemu, kto szuka drogi do odnowienia w sobie wiary.
Polecam tym, którzy lubią nietuzinkowych, szalonych, zwykłych ludzi z ciekawą historią.

Stosik z książkami