Chris Bohjalian
"Zamki na piasku"
Wydawnictwo Sonia Draga 2015
Wydanie polskiego tłumaczenia powieści „Zamki na piasku” Chrisa
Bohjaliana nie wywołało większego zainteresowania, mimo, że na okładce książki
widnieje informacja – Książka Roku 2012 The Washington Post. Zastanawiam się,
czy jest to wynik obojętności Polaków co do historii innych narodów, czy braku
wiedzy, a może poprawności politycznej?! Nie wiem.
Ludobójstwo Ormian z 1915 roku jest tłem wydarzeń i historii
miłości młodej, bogatej Amerykanki Elizabeth i Armena, Ormianina. Po
przeczytaniu, sama nie jestem pewna, czy mocniej przeżywam doświadczenia
głównych bohaterów, czy tragizm wydarzeń i konfliktu Ormian i Turków, który
zakończył się wymordowaniem półtora miliona Ormian.
Ta powieść na długo zostanie w mojej pamięci. Polecam ją
każdemu, kto lubi w literaturze, nie tylko przyjemność czytania, ale również
mierzenia się z prawdą o ludzkich losach. A w tej książce ich nie brakuje.
Ryan Martin (imię i nazwisko fikcyjne, naprawdę był to Jesse
Benjamin Jackson), konsul amerykański w Aleppo (dzisiaj w północno-zachodniej
Syrii), którego dotyka śmierć młodej Ormianki, nauczycielki muzyki z dyplomem
Oberlin Collage w Ohio, dziwi się cyt:”Jakim cudem absolwentka konwersatorium w
Ohio ląduje w tym upiornym szpitalu na skraju pustyni?”. Odpowiedź jest prosta,
choć jakże okrutna. Turcy podczas rzezi Ormian, wymordowali w pierwszej
kolejności inteligencję. Czy nie przypomina nam to działań Hitlera?!
Główną bohaterką tej powieści jest Elizabeth, która wraz z
ojcem przyjeżdża do Aleppo z pomocną humanitarną dla Ormian. Zakochuje się w
Ormianinie, ale ten dość szybko wyjeżdża, by zaciągnąć się do brytyjskiej armii
i czynnie walczyć przeciwko Turkom. Elizabeth tęskni, pisze listy, a przede
wszystkim wykonuje swoje dobroczynne zadanie, pomaga w szpitalu, karmi chorych,
wycieńczonych ludzi, przede wszystkim kobiety i dzieci, którzy są gnani,
pędzeni, przez Turków do obozów dla przesiedleńców w Dajr az Zaur, 370 km
dalej.
Narracja prowadzona jest w sposób ciepły, pełen uczuć,
tęsknoty, łagodny. Autor pokazuje okrucieństwo tych wydarzeń, ale oszczędza
czytelnika, wplatając krótkie opisy okrucieństw, i szybko przechodząc do „zwykłej”
codzienności bohaterów. Nie zostawia w nas mdłości, poczucia winy, marszczącego
się z niedowierzania czoła, ale przeprowadza delikatnie przez krótką historię
tamtych czasów.
W tej powieści jeszcze ciekawszy jest fakt, że narrację
prowadzi wnuczka Elizabeth, postać nam współczesna, która pisząc kolejną
książkę powoli poznaje i odkrywa historię swoich dziadków. Czytelnik dostrzega,
że niemal wszystko co odkrywa jest dla niej zaskakujące, gdyż Elizabeth i
Armen, nigdy nie opowiadali swojej rodzinie o tym co przeszli na początku swojej
znajomości. Laura im głębiej sięga w historię swoich bliskich, tym mocniej
czuje się w obowiązku, by ich losy poznać i zrozumieć, a następnie opublikować.
Pomagają jej w tym listy i pamiętnik Elibaeth, znajdujące się w ormiańskim
muzeum w Watertown. A największą tajemnicą tej historii jest zdjęcie Karine
Petrosian, jej babci, na wystawie fotografii z okresu ludobójstwa w Harvard
Peabody Museum. Karine? Zapytacie, przecież babcia Laury ma na imię Elizabeth.
„Zamki na piasku” to świetna literatura, bohaterowie z krwi
i kości, doskonała narracja, częste retrospekcje, prawdziwe tło historyczne.
I moje pytanie, na które trudno odpowiedzieć, kiedy w
Turcji, sprawa mordu na Ormianach przestanie być tematem tabu?!

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz