środa, 20 stycznia 2016

Chris Bohjalian
"Zamki na piasku"
Wydawnictwo Sonia Draga 2015




Wydanie polskiego tłumaczenia powieści „Zamki na piasku” Chrisa Bohjaliana nie wywołało większego zainteresowania, mimo, że na okładce książki widnieje informacja – Książka Roku 2012 The Washington Post. Zastanawiam się, czy jest to wynik obojętności Polaków co do historii innych narodów, czy braku wiedzy, a może poprawności politycznej?! Nie wiem.
Ludobójstwo Ormian z 1915 roku jest tłem wydarzeń i historii miłości młodej, bogatej Amerykanki Elizabeth i Armena, Ormianina. Po przeczytaniu, sama nie jestem pewna, czy mocniej przeżywam doświadczenia głównych bohaterów, czy tragizm wydarzeń i konfliktu Ormian i Turków, który zakończył się wymordowaniem półtora miliona Ormian.
Ta powieść na długo zostanie w mojej pamięci. Polecam ją każdemu, kto lubi w literaturze, nie tylko przyjemność czytania, ale również mierzenia się z prawdą o ludzkich losach. A w tej książce ich nie brakuje.
Ryan Martin (imię i nazwisko fikcyjne, naprawdę był to Jesse Benjamin Jackson), konsul amerykański w Aleppo (dzisiaj w północno-zachodniej Syrii), którego dotyka śmierć młodej Ormianki, nauczycielki muzyki z dyplomem Oberlin Collage w Ohio, dziwi się cyt:”Jakim cudem absolwentka konwersatorium w Ohio ląduje w tym upiornym szpitalu na skraju pustyni?”. Odpowiedź jest prosta, choć jakże okrutna. Turcy podczas rzezi Ormian, wymordowali w pierwszej kolejności inteligencję. Czy nie przypomina nam to działań Hitlera?!
Główną bohaterką tej powieści jest Elizabeth, która wraz z ojcem przyjeżdża do Aleppo z pomocną humanitarną dla Ormian. Zakochuje się w Ormianinie, ale ten dość szybko wyjeżdża, by zaciągnąć się do brytyjskiej armii i czynnie walczyć przeciwko Turkom. Elizabeth tęskni, pisze listy, a przede wszystkim wykonuje swoje dobroczynne zadanie, pomaga w szpitalu, karmi chorych, wycieńczonych ludzi, przede wszystkim kobiety i dzieci, którzy są gnani, pędzeni, przez Turków do obozów dla przesiedleńców w Dajr az Zaur, 370 km dalej.
Narracja prowadzona jest w sposób ciepły, pełen uczuć, tęsknoty, łagodny. Autor pokazuje okrucieństwo tych wydarzeń, ale oszczędza czytelnika, wplatając krótkie opisy okrucieństw, i szybko przechodząc do „zwykłej” codzienności bohaterów. Nie zostawia w nas mdłości, poczucia winy, marszczącego się z niedowierzania czoła, ale przeprowadza delikatnie przez krótką historię tamtych czasów.
W tej powieści jeszcze ciekawszy jest fakt, że narrację prowadzi wnuczka Elizabeth, postać nam współczesna, która pisząc kolejną książkę powoli poznaje i odkrywa historię swoich dziadków. Czytelnik dostrzega, że niemal wszystko co odkrywa jest dla niej zaskakujące, gdyż Elizabeth i Armen, nigdy nie opowiadali swojej rodzinie o tym co przeszli na początku swojej znajomości. Laura im głębiej sięga w historię swoich bliskich, tym mocniej czuje się w obowiązku, by ich losy poznać i zrozumieć, a następnie opublikować. Pomagają jej w tym listy i pamiętnik Elibaeth, znajdujące się w ormiańskim muzeum w Watertown. A największą tajemnicą tej historii jest zdjęcie Karine Petrosian, jej babci, na wystawie fotografii z okresu ludobójstwa w Harvard Peabody Museum. Karine? Zapytacie, przecież babcia Laury ma na imię Elizabeth.
„Zamki na piasku” to świetna literatura, bohaterowie z krwi i kości, doskonała narracja, częste retrospekcje, prawdziwe tło historyczne.

I moje pytanie, na które trudno odpowiedzieć, kiedy w Turcji, sprawa mordu na Ormianach przestanie być tematem tabu?!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz