Film
"Zjawa"
reżyseria: Alejandro Gonzalez Inarritu
w rolach głównych:
Leonardo DiCaprio
Tom Hardy
operator: Emmanuel Lubezki
Dwa tygodnie po przeczytaniu książki, przyszedł ten
dzień, kiedy byłam otwarta na zobaczenie realizacji Alejandro G. Inarritu.
Kino, duży ekran, doskonałe towarzystwo męża.
Sala pełna, zaskoczyło mnie to gdyż recenzje internetowe
filmu są mocno krytyczne, spodziewałam się więc garstki osób.
Hugh Glass uwiarygodniony przez doskonałego, moim zdaniem
aktora Leonardo DiCaprio, był tym bohaterem, którego podczas czytania powieści,
widziałam w wyobraźni. Mocny, bezwzględny, posiadający niewyobrażalną dla
współczesnego człowieka wolę przetrwania. Jego zdolności traperskie, znajomość
terenu, umiejętność radzenia sobie w najtrudniejszych warunkach przyrodniczych,
zaskakuje widza przez cały film, do ostatniej minuty.
Jednak w moim odbiorze, najważniejszym bohaterem tego
filmu jest przyroda. Cudowne, ośnieżone górskie szczyty, piękne leśne pejzaże,
urok, naturalnej rzeki. Wiele minut filmu, to dla widza przyjemność oglądania
pięknych zdjęć, widoków, o których marzy każdy podróżnik.
Zwykle nie oglądam w filmach brutalnych scen walki, dużej
ilości krwi, ale przez to, że czytałam książkę wcześniej, byłam przygotowana na
sceny, które zobaczę. Niemniej film jest brutalny, taki jaki sobie wyobrażałam
będąc dzieckiem i czytając książki, Karola Maya, czy Jacka Londona. I zarówno
książka, jak i film „Zjawa” nawiązują do tego typu literatury.
Przypuszczam, że wielu młodym ludziom, nie spodoba się
ten film, gdyż odwykli od takich realizacji. Długie najazdy kamerą na twarze
bohaterów, gdzie widz ma czas na pełen odbiór emocji i walki wewnętrznej
postaci. Kiedy można patrzeć prosto w oczy, zarówno Glassowi, jak i Fitzgeraldowi,
czując na zmianę ich emocje. Gdzie akcja nie toczy się szybkimi teledyskowymi
migawkami, ale rozwija się powoli, opierając uwagę widzów na pięknie przyrody i
oczekiwaniu na kolejny etap walki o przetrwanie.
Książka jest inna niż film, w moim odbiorze bardziej
dzika. Scenariusz filmowy jest zmieniony, pojawia się w nim dodatkowy, mocny
wątek syna, głównego bohatera. Wiele wydarzeń jest całkiem zmienionych,
niektóre przeniesione w inne miejsce, a zakończenie filmu zaskakujące.
W sumie cieszę, że scenariusz jest tak odległy od
powieści, bo dzięki temu film był dla mnie bardzo ciekawy i zaskakujący.
Polecam „Zjawę” tym widzom, którzy lubią stare,
przygodowe filmy. Jeżeli ktoś spodziewa się
realizacji „bondowskiej”, lepiej niech poczeka i oglądnie film w domu, przy
pierwszej nadarzającej się okazji. Ale trzeba pamiętać, że strata będzie na
pięknych widokach i zdjęciach przyrody.
Polecam go również dla prawdziwych mężczyzn, dla
których liczy się przyjaźń, siła, przygoda, walka z nieznanym. A zniewieściali,
delikatni mężczyźni, powinni wybrać coś innego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz