wtorek, 16 lutego 2016

Teatr Stu
"Rewizor" Nikołaj Gogol
reżyseria Krzysztof Jasiński

zdjęcie z http://www.karnet.krakow.pl/aktualnosci/teatr-stu/83/rewizor_37157.html


Obsada:
Chlestakow: Krzysztof Piątkowski
Dimitrij: Marcin Zacharzewski
Antoni Ciąg- Dmuchanowski: Dariusz Gnatowski
Anna: Beata Rybotycka
Maria: Martyna Krzysztofik
Amos Łapski-Capski: Marek Litewka
Anatol Poziomka: Andrzej Róg
Piotr Bobczyński: Franciszek Muła
Piotr Dobczyński: Włodzimierz Jasiński
January Boczek: Wiesław Smełka
Kelner: Józef Małocha



Nikołaj Gogol pisarz, dramaturg wystawił „Rewizora” po raz pierwszy w 1836 roku, jednocześnie w Moskwie i Petersburgu, mocno narażając się ówczesnej władzy. Kilkakrotnie zmieniał tekst, tłumacząc się z pisarskich intencji. W 180 lat później, satyra ta, nie traci nic na znaczeniu. Problem korupcji, łapówkarstwa, poczucia władzy wśród zajmujących dość wysokie stanowiska, to stale aktualna sprawa.
Krzysztof Jasiński odświeżył spektakl dzięki, w moim odczuciu, ciekawej konwencji cyrku, kuglarstwa, błazenady, kolorowej tandety. Podziwiam reżysera za odwagę, gdyż spektakl ten, to premiera z okazji 50-lecia Teatru Stu. A przypuszczam, że krytycy literaccy będą „kręcić nosem” za zbyt mocne uwspółcześnienie i, o ile dobrze pamiętam tekst oryginalny, zmiany w żartach słownych, które mocno zbliżają do współczesnego slangu.
Kilka słów dla tych, którzy nie znają historii z „Rewizora”. Do małego, prowincjonalnego miasteczka, przyjeżdża młody urzędnik, bez grosza w kieszeni, hulaka i utracjusz, wzięty przez pomyłkę za podróżującego „w tajemnicy” rewizora. Obawiają się go wszyscy „ważni” łapówkarze, dyrektorzy, rządzący mieściną, symbolicznie przyklejeni do swoich stołków. Zaczyna się historia absurdów, obustronnych krętactw, próby udobruchania i przeciągnięcia na swoją stronę, wszelkimi sposobami „nieprawdziwego” rewizora.
Jestem pod dużym wrażeniem tej realizacji, myślę, że będzie grany przez wiele miesięcy z dużym sukcesem, gdyż aktualność problematyki i ciekawa konwencja spodoba się, zarówno młodemu pokoleniu, jak również grupie teatromanów, którzy lubią być w teatrze zaskoczeni.
Polecam tym z Państwa, którzy lubią połączenie klasyki z wrażliwością współczesnego świata.
Nie polecam tym, którzy lubią klasyczny teatr, który całą moc spektaklu wkłada w techniki starego teatru.
U Jasińskiego jest gra cyrkowych kolorów i makijaży, ruch sceniczny, stop klatki w prowadzonych pomiędzy aktorami dialogach,  triki cyrkowe i symbolika krzesła.
Czy jest to w mojej ocenie spektakl idealny, no nie, ale jedyne co mi w nim przeszkadzało, to w dwóch, trzech miejscach przegadane monologi, zbyt dosłowne wyjaśnienie tekstem sensu jakichś wydarzeń. Myślę, że pan Krzysztof Jasiński powinien zaufać widzowi, że potrafi samodzielnie dopowiedzieć puentę, a zarazem wyciągnąć wnioski, czy też, morał.
Aktorami, którzy trzymają tę sztukę i dają jej pełnię to pani Beata Rybotycka – zabawna, kolorowa, kobieco naiwna, a jednocześnie jako jedyna czuje, że coś z tym Chlestakowem jest nie tak, i pan Dariusz Gnatowski – charyzma, głos i wielki aktorski talent.  Duże wrażenie zrobił również na mnie pan Marcin Zacharzewski jako Dimitrij – wąs, ostre spojrzenie i ta nonszalancja w spojrzeniu, świetna rola.

Polecam!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz